Margaret, Perfect i Ziółko w Gliwicach


     W Gliwicach koncertów jest jak na lekarstwo. Nigdy nie przepadałem za takimi imprezami, ale to też głównie dlatego, że artyści, którzy byli zapraszani, nie wpasowywali się nijak w mój gust. Dlatego też zdziwiłem się, gdy zobaczyłem, że w moim rodzinnym mieście organizują imprezę, gdzie wystąpi Margaret. Po cichu podkochuję się w niej od momentu, w którym wydała singiel "Thank you very much", ale gdy wystąpiła na Krajowych Eliminacjach do Eurowizji z "Cool me down", moje ciche zaloty zamieniły się w otwartą, chorobliwą miłość, która zaczęła przekraczać pewne granice przyzwoitości. Nieważne. Ważne, że Gliwice świętują XX-lecie Strefy Ekonomicznej, która sprawiła, że staliśmy się jednym z najbogatszych miast w Polsce, w tak doborowym towarzystwie! 

     Kiedys byłem na koncercie Gosi, ale był to mniej więcej moment, w którym większość myślała, że ta dziewczyna jest ze Stanów Zjednoczonych, a jak gdzieś leciało "I wanna thank you much...", każdy mówił: "to ta od gołych staruszków, gdzie jeden z nich wytrąca jej siurem kubek z ręki?". Tak było. Wtedy, na jej koncercie była garstka osób, więc bez problemu dostałem się pod samą scenę i jarałem się, że Gośka puściła mi oczko. Tak, puściła je. I pewnie kilkoro innym osobom, które stały obok mnie też puściła, ale nie mam zamiaru psuć sobie tamtego pięknego wspomnienia. Wracając - dzisiaj, żeby stać pod samą sceną, trzebabyło najpewniej przyjść na pierwszy koncert - Mateusza Ziółko i poprzepychać się z dzieciakami, które twardo okupywały miejsca pod barierkami. Uwierzcie, to są najciężsi zawodnicy. Ludzie dzisiaj wyjątkowo dopisali. Może to wynikać z tego, że Margaret zna aktualnie każdy, jest jej pełno, a każda kolejna piosenka staje się hitem. Tak jest, nie ma co z tym dealować.

    Pierwszym artystą, który wystąpił podczas imprezy był Mateusz Ziółko. I tu uwaga. Zauważyłem, że na blogu często przyznaję się do bycia ignorantem w różnych sprawach. Tak też jest teraz. Kto mi powie kim jest Mateusz Ziółko? Drugi raz miałem okazję robić mu zdjęcia podczas jego koncertu i drugi raz nie wygooglowałem skąd on się wziął, kim jest i czy ma jakieś swoje nuty. W każdym razie, Mateusz odśpiewał covery znanych piosenek od m.in. Freddiego Mercurego, a nawet uraczył nas premierą swojej piosenki, która znajdzie się na jego debiutanckim albumie (?). Trzymam kciuki, bo piosenka nawet nawet.

    Jako druga miała wystąpić Margaret, na którą ludzie zbierali się bardzo tłumnie. Podjechała kozackim autem, zrobiła się w busie w 10 minut i wbiła na scenę z mocnym pierdolnięciem. Od razu mówię: Margaret jednak potrafi śpiewać!!! A przynajmniej dzisiaj umiała, bo brzmiała świetnie. Tak samo też wyglądała. Miała spodnie, w których zdawało się, że przy każdym najmniejszym ruchu, jej sisia wyjdzie na światło dzienne, ba, nawet jej się rozwiązały te spodnie, ale nie spadły, więc afery nie było.

    Energia tej dziewczyny jest tak zaraźliwa, że nagrywając dla Was transmisję na żywo całego koncertu, momentami nie wytrzymywałem i skakałem jak głupi, bo nie dało się inaczej. Bardzo się ucieszyłem, kiedy jako drugi kawałek, zaśpiewała swój najnowszy singiel "Elephant". To dlatego, że wtedy miałem jeszcze możliwość być na tyle blisko, że gdyby Małgosia miała "soczystą wymowę", najpewniej dostałbym jej śliną w oko, więc cały kawałek pięknie nagrałem i możecie oglądać go poniżej. Miałem wielką nadzieję, że uda mi się złapać nasz najgorętszy towar eksportowy i zadać jej kilka pytań, ale nie pozwolił mi na to ani czas, ani masa dzieciaków, które dusiły się w kolejkach za backstagem, żeby dostać autograf. Innym razem Margareta! 

   Na koniec wystąpił Perfect, ale jako, że to nie moja muzyka totalnie, zabrałem się do domu. Widać jednak było, że staruszkowie mają dalej wielką rzeszę fanów, a widok par, które przytulone wsłuchiwały się w dźwięki swojej młodości był tak uroczy, że łezka mogła się zakręcić.

    XX-lecie Gliwickiej Strefy Ekonomicznej było jedną z najlepiej zaplanowanych imprez w Gliwicach. Każdy gust muzyczny mógł znaleźć tutaj coś dla siebie, przez co zebrało się naprawdę sporo wiary. Gdy wszedłem na wymurowaną, starą scenę, żeby zrobić kilka zdjęć, moim oczom ukazał się cały plac krakowski, zapełniony po brzegi ludźmi. To zdecydowanie wielki sukces, bo nie pamiętam drugiej takiej imprezy w tym miejscu. Gratulację i poproszę więcej takich imprez!

Poniżej wykon Margaret - Elephant, oraz kilka fotek. Na moim fanpage'u natomiast, znajdziecie ponad 40 minut relacji na żywo z koncertu. Miłego oglądania!






1 komentarz:

  1. Muszę przyznać, że czytając tekst uznałam, że bardzo fajnie piszesz, parę razy się uśmiechnęłam, ale parę tekstów, to było chyba dla mnie trochę za dużo. :P
    Chociaż każdy ma swój styl i czytając post miałam wrażenie jakby ktoś mi to opowiadał. :)

    Też odrobinkę zwariowałam na punkcie Cool me down. Właściwie do dziś żałuję, że nie udało się wysłać Margaret z tą piosenką na Eurowizję.

    OdpowiedzUsuń

INSTAGRAM

@lebio.pl