Magdalena Pyznar - Warsaw Shore


"Z nią przeżyjesz najlepszą imprezę w swoim życiu!"

    Kiedyś tancerka, dzisiaj jedna z naczelnych polskich imprezowiczek. Od trzeciej edycji zadomowiła się na stałe w "Ekipie z Warszawy". Niedawno poleżała trochę na moim łóżku i porozmawiała ze mną między innymi o swojej pasji, opiniach na temat programu i relacjach z innymi "domownikami". O kim mowa? Oczywiście o Magdzie Pyznar z "Warsaw Shore"! O make up do sesji zadbał Sebastian Kmieć.

Jak wyglądały castingi do programu?

Moje ulubione pytanie (śmiech)! Ciężko mi to opisać, bo byłam pierwsza, a to bardzo mnie stresowało. Bałam się, że jak wejdę na samym początku, to gdzieś tam o mnie zapomną. Prawda jest taka, że masa osób chce się dostać do programu. Przede wszystkim najpierw była rozmowa ze wszystkimi z produkcji. Wiadomo, są to mądre osoby, przed którymi nie można udawać kogoś, kim się nie jest. Trzeba było do tego podejść normalnie, rozmawiać z nimi jak z ludźmi i nie robić z siebie nie wiadomo kogo, bo oni od razu to zweryfikują. 

Chodziły pogłoski, mówiące o tym, że casting to jedna wielka impreza, na której jest otwarty bar, a produkcja oglądała zachowanie ludzi, żeby wyłapać tych, którzy zachowywali się najgłupiej. To prawda?

Taki casting był tylko do pierwszego sezonu. Też tam miałam być, ponieważ chciałam startować do pierwszej edycji, ale wtedy nie miałam jeszcze wyjaśnionej do końca sytuacji z moim byłym facetem i... zabalowałam, przez co nie dotarłam na pociąg. 

W programie relacje między Tobą i Małą, a Alanem są dość... burzliwe. Jak to wygląda, kiedy kamery są wyłączone?

Każdy z nas ma bardzo ciężki charakter i zawsze musi postawić na swoim. Zresztą wszyscy w trójkę możemy na siebie zawsze bardzo liczyć. Jestem taką osobą, że nawet jeśli się z kimś pokłócę, to nie rozpamiętuję tego, tylko staram się szybko załagodzić sytuację. Doprowadzam do tego, że mówimy sobie "przepraszam" i wszystko jest okej. Z Alanem mam bardzo dobry kontakt, zresztą ostatnio wspierałam go bardzo przed jego walką.

A z Trybsonem i Elizą?

Z nimi również mam ciągle kontakt. U nich jest bardzo dobrze, Wikusia jest prześliczna, nie mogę się na nią napatrzeć. Zresztą teraz też spodziewają się kolejnego dziecka, więc są szczęśliwi, a to najważniejsze.

Jak to się stało, że zaczęłaś działać w muzyce disco polo? 

Wiedziałam, że tutaj nie da się nic osiągnąć, więc stwierdziłam, że wyprowadzę się do Warszawy. Nie było mi tam na początku łatwo. Nikt nie rozłożył mi, kurwa, czerwonego dywanu, tylko zapierdalałam jako kelnerka w restauracji i próbowałam walczyć o swoje marzenia. Później były jakieś tam castingi, wysyłałam wszędzie zgłoszenia - chodziło głównie o teledyski. Tak zaczęłam działać z Czadomanem, z Andre, ale przygodę z tańcem zaczynałam od zupełnie innych klimatów. Była to dobrze płatna praca, nie oszukujmy się. Jeśli ktoś widzi, że z tańca ma pieniądze, to naprawdę nieważne czy to disco polo, czy inny rodzaj muzyki. Mam wielu znajomych, którzy są profesjonalnymi tancerzami, a tańczą w teledyskach lub na koncertach artystów disco polowych. Od razu powiem, że to nie jest wcale wyznacznik tego, że tańczysz dobrze czy źle.

To dlaczego zrezygnowałaś z tańca?
Potem nadarzył się program. Koleżanki mnie namówiły, bo powiedziały, że skoro chciałam startować do pierwszej edycji, to żebym do trzeciej też próbowała. Sama jestem na siebie zła, że przez Warsaw Shore osiadłam na tanecznych laurach. Ale już zaczęłam do niego wracać - trenuję pole dance.

 Dzięki sławie jaką daje Ci program, dostajecie wiele różnych propozycji. Ostatnio Klaudia miała sesje do CKMu. Zgodziłabyś się, gdybyś dostała propozycję takiej sesji?

Powiem Ci szczerze, że gdybym dostała taką propozycję to na pewno bym się zgodziła. Wiadomo, że nie dorównuję tutaj Klaudii, bo ona czuje się przed aparatem jak ryba w wodzie, a ja potraktowałabym to jako kolejne fajne doświadczenie. Nie będę się oszukiwać, tak jak niektóre celebrytki, które robią najróżniejsze operacje, żeby tylko być w jakiejś gazecie. Jak wszyscy dobrze wiemy - Klaudia przyszła do programu, rampampam i zrobiła okładkę CKMu.

Czyli Ty nie planujesz żadnych operacji?

Ja nie mówię, że nie, zwłaszcza, że powiększyłam nieco usta. Aczkolwiek dobrze się czuję w swoim ciele. Być może kiedyś zdecyduję się na jakiś zabieg, ale na pewno nie dlatego, żeby pojawić się w jakiejś gazecie, czy żeby znaleźć sobie bogatego męża. 

To dlaczego wzięłaś udział w programie "Kto poślubi mojego syna?"?

Poszłam tam... w sumie nie wiem dlaczego. Na pewno nie dlatego, że szukałam męża (śmiech). Może chciałam nabrać trochę doświadczenia telewizyjnego. Ale jedyne co mogę powiedzieć, to to, że do dzisiaj się z tego śmieję.

Czyli uważasz, że Warsaw Shore jest dla Ciebie lepszym programem?

Warsaw Shore jest o tyle super przygodą, że poznaje się tam wspaniałych ludzi - zaczynając od ekipy, kończąc na produkcji i to jest na pewno moja najlepsza przygoda w życiu.

Swego czasu Karolina Korwin Piotrowska wypowiedziała się bardzo negatywnie na temat WS. Mała Ania odpowiedziała jej nawet wprost "Niech się Pani od nas odpierdoli". Jak Ty się odnosisz do takich nieprzychylnych opinii?

Jeśli chodzi o nasz program, to jest nagrywany sezon za sezonem, co potwierdza, że oglądalność jest duża. Korwin - Piotrowska musi mieć jakiś kompleks - głównie na punkcie dziewczyn, ponieważ ich się najbardziej czepia. Nigdy nie mówi nic o chłopkach, tylko zawsze o Elizce, o nas. Umówmy się, kobieta pięknością nie grzeszy, więc możliwe, że to kompleksy sprawiają, że wypowiada się na nasz temat w ten a nie inny sposób. To jest jej pomysł na siebie. Przypierdala się do wszystkich po to, żeby o niej też było głośno. Ja jestem taką osobą, która nie da sobie w kaszę dmuchać i jeśli ktoś wypowiada się głośno na mój temat, to nie usiądę i nie będę przytakiwać, tylko zrobię kontrę. Pani Karolina poprzez to, że wypowie się na nasz temat, podbije sobie oglądalność. Wiadomo, że jeśli ktoś coś mówi na temat uczestników Warsaw Shore, to pójdzie to w świat i jest wtedy głośno nie tylko o nas, ale i o tej osobie. Taka sama sytuacja była z Rafałem Maślakiem, który najpierw wypowiedział się negatywnie na nasz temat, a potem z nami imprezował, po czym znowu obraził nas w mediach. Więc wygarnęłyśmy mu to na jednym z portali plotkarskich, bo jeśli ja kogoś nie lubię, to z nim nie rozmawiam, a jeśli mam okazję, to powiem mu to, co myślę w twarz. On jest dla nas miły, daje nam rady na temat prowadzenia bloga i tak dalej, po czym dwa tygodnie później daje wywiad, w którym mówi "jak można się tak bawić i upijać?!". Cóż, jak z nami imprezował, to sam chętnie "zerował" drinki... Moim zdaniem, jeśli pije się z kimś wódkę, to jest się wobec tej osoby szczerym. Ale, niestety, w
 świecie show biznesu ludzie są bardzo zakłamani.

Nie uważasz, że to jest jego sposób na bycie ciągle w centrum uwagi? 

Wiadomo, że jest już wybrany nowy mister, więc Maślak powoli schodzi na drugi plan. Musi sobie jakoś podbijać popularność. W tym momencie, kiedy ja o nim mówię, znowu robię mu reklamę, ale mam to w dupie.

Jedna z lokalnych gazet z Twojej miejscowości napisała artykuł, w którym bardzo ostro opisali Twój udział w programie. Jak na to zareagowała Twoja mama?

Moja mama ogląda każdy odcinek i za każdym razem pisze mi "Niezła impreza". Ostatnim razem, jak bzykałam się ze Świeżakiem, na drugi dzień zadzwoniłam do niej i mówię jej, że to zrobiłam, a ona na to: "Z kim? Z Ptysiem?", ja mówię, że nie, a ona: "Tylko mi nie mów, że ze Świeżakiem!". Ona też była młoda, wszyscy byliśmy albo jesteśmy, więc powinniśmy być świadomi, że na imprezach dzieją się czasami o wiele gorsze rzeczy. Tylko tam nie ma kamer. A jak są, to wychodzą takie filmiki jak z tą dziewczyną, która uprawiała seks z chłopakami z jakiegoś zespołu. Tam do tego dochodzą jeszcze narkotyki...

U Was nie ma narkotyków?

Nie ma nawet takiej możliwości. Jeśli coś takiego by się stało, to od razu zostalibyśmy wyrzuceni z programu.

Są jakieś granice, których nie przekroczysz?

Tak jak mówiłam na samym początku - dla mnie nie ma żadnych granic - co z resztą widać. Z dziewczyn jestem chyba jedyną taką osobą, która tak bardzo się "rozhuśtała". Nie ma granic, ponieważ nie ma sensu udawać kogoś, kim się nie jest, a jak wiadomo, po alkoholu wszystko zawsze wychodzi. Jak jest się wolnym, to można szaleć, ale jeżeli kiedyś będę w związku i będę dalej w programie, to wiadomo, że jakieś hamulce będą. Jestem osobą, która ma swoje wartości, ale Warsaw Shore to nie jest program o czytaniu książek, czy chodzeniu do kościoła, tylko o imprezowaniu. Więc jeśli komuś się nie podoba, że pijemy alkohol, uprawiamy seks, wymiotujemy, robimy kupę czy inne rzeczy, to na samym początku programu jest ostrzeżenie, które mówi, co może zawierać program, więc może go nie oglądać.

A jakie masz wartości?

Na pewno najważniejsza jest dla mnie rodzina, ponieważ nic ani nikt nie da nam więcej szczęścia. I pokój na świecie (śmiech)!

Gdzie widzisz siebie za 10 lat?

Szczerze powiem, że nie wiem, ale chciałabym jednak tę przyszłość wiązać z tańcem, bo strasznie mi tego brakuje. Nie wiem, jak to będzie z programem, ale póki jest, a ja nie jestem w związku, a moja rodzina mnie w tym bardzo wspiera, to nie widzę problemu i będę w nim jak długo tylko będę mogła.

4 komentarze:

  1. Lubię Magdę, fajna dziewczyna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię Magdę, fajna dziewczyna.

    OdpowiedzUsuń
  3. I think this is one of the most vital info for me. And i'm glad reading your article. But wanna remark on few general things, The site style is perfect, the articles is really great : D. Good job, cheers google mail sign in

    OdpowiedzUsuń

INSTAGRAM

@lebio.pl