Żul jedzie autobusem, autobus jedzie żulem.

 Wielkimi krokami zbliża się moja ukochana pora roku - ZIMA. Cofnięcie czasu o godzinę, długie wieczory, bezlistne gałęzie drzew i ... smród w ogrzewanym autobusie.

  Wyobraź sobie, że wychodzisz rano z ciepłego domu, który emanuje zapachem cynamonu i wosku palących się świec. Stawiasz kolejne ślady na świeżym, białym puchu, a z nieba spadają płatki sniegu. Czekając na autobus, palisz zimowego petka, który smakuje zupełnie inaczej. Wchodzisz do zatłoczonego autobusu, łapiesz się czegokolwiek, by nie upaść i nagle czujesz TO. Żul jedzie autobusem? Masz wtedy pewność, że autobus jedzie żulem.

  Godzina walki samego ze sobą, by nie wysiąść, bo przecież uczelnia - ale z drugiej strony zaraz zwymiotujesz i będzie jeszcze gorzej. Zawsze pocieszam się myślą, że po chwili przyzwyczajamy się do zapachu. Niestety do TYCH zapachów ciężko się przezwyczaić.

  Śniegu i kalendarzowej zimy jeszcze nie ma, ale CZUĆ, że się zbliża. Wiadomo, w lecie mamy ten sam problem, kiedy wsiada koleś bez koszulki, a o dezodorancie nigdy nie słyszał. I nie wiesz, czy się odezwać, czy wysiąść. Dlaczego musimy to znosić? Nie wiem jak wy, ale ja uważam, że powinna obowiązywać jakaś selekcja, skoro ludzie sami nie potrafią zadbać o swój zapach, może kampanie społeczne, albo dezodoranty dostępne u kierowcy. Bezdomni mogą się umyć w domu opieki społecznej, tylko muszą być trzeźwi, a to stanowi największy problem. Co innego z tymi, którzy mają dom i wodę.

  Ludzie, dlaczego śmierdzicie?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

INSTAGRAM

@lebio.pl